-Witam.Poproszono mnie bym się zjawił.
Aleksander uśmiechnął się wstając z sofy.
-Tak,to twoja nowa partnerka Zakuro.
-Miło mi cię poznać,jestem Toretto jednak wszyscy na mnie mówią Tori
-Miło mi cię poznać...
Opowiedziałam dość oschle i uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Skoro już się poznaliście możecie wyruszać w drogę.Tori ma cały ekwipunek na podróż więc nie musisz się przejmować.
Aleks spojrzał na mnie a potem na Toretto.
-Czyli mamy kierować się na Europę?
Spytałam ich obu.
-A gdzie zgubiłaś swoje cacko?
Tori zaśmiał się pukając mnie z łokcia.
-Ja go nie zgubiłam! Kompas został skradziony...i to nie jest śmieszne!
Warknęłam na niego wbijając wzrok w jego spojrzenie.
-Nie wpieniaj się tak wrzuć na luz.
Zaśmiał się ponownie nic sobie z tego nie robiąc.Miałam ochotę zdzielić go w ten pusty łeb.Jednak musiałam się opanować przy Aleksandrze.
-Samochód macie gotowy czeka na was w podziemnym parkingu,ekwipunek macie oraz zapas broni też.
Aleks Uśmiechnął się jednak minę miał poważną.
-Zapas broni? Mam rozumieć że Tori ma sporo tego gówna ?
-Bez tego gówna byłabyś nikim.
Tori burknął do mnie ze złośliwym uśmieszkiem.Nic już nie odpowiedziałam,wzięłam tylko podarowany miecz przez Aleksa i zarzuciłam go na plecy.
-Jeszcze nigdy nie widziałem kobiety z mieczem.
Znów zaczął się śmiać a mi już puszczały nerwy.
-Jeszcze raz kłapniesz coś tym jęzorem to utnę ci głowę!
Wrzasnęłam uderzając pięścią w jego plecy.
-Spokojnie! Opanuj emocje,on już taki jest musisz się przyzwyczaić.
Powiedział Aleks spoglądając na mnie.
-Spokój to równowaga sił pamiętajcie,a teraz w drogę!Nie marnujcie czasu,ruszajcie!
Toretto wyszedł z gabinetu a ja za nim.Zjechaliśmy windą na sam dół.
-Gdzie my jesteśmy?
Rozejrzałam się dookoła widząc tylko żółte jarzeniówki i kilka samochodów.
-Na parkingu...nie widzisz?
Burknął i podszedł do dużego czarnego samochodu.Otworzył bagażnik w,którym znajdowało się dość sporo broni palnej.
-Daj swój miecz też go tutaj włożymy.
-Nie..wolę mieć go przy sobie w nagłych sytuacjach.
-Jak chcesz...
Zamknął bagażnik,wziął dwie duże torby w których znajdowało się jedzenie i oczywiście pieniądze.Przecież to nawet nam nie starczy na dwa tygodnie.Wrzucił je na tylne siedzenie i zamknął drzwi.
-No to ruszamy...zapraszam do środka
Uśmiechnął się wsiadając do auta ja zrobiłam to samo.Odpalił samochód i ruszyliśmy,ruszyliśmy w bardzo długą podróż,nie wiem jak z nim wytrzymam...Europa 15 maja 2013 roku.
To co działo się w Europie było najgorszym koszmarem każdego człowieka.Dzięki mocy magicznego kompasu Ivan doszedł do władzy a każdy zwyczajny człowiek był jego poddanym.Kto się sprzeciwił zostawał zabity lub więziony i torturowany.Każde państwo znajdujące się w tym obszarze zaczęło się cofać a nie rozwijać do przodu.Tylko nieliczni byli znajomymi Ivana.Nieliczni mam na myśli ludzi bogatych,którzy mogli przekupić go pieniędzmi lub innymi drogimi podarunkami.Takie szczęście miała niejaka Nadya,jest Rosjanką młodą piękną kobietą w której Ivan się zakochał.Niedawno oświadczył się jej więc cała rodzina Nadyi jest bezpieczna.Katerina jej siostra nie jest z tego zadowolona.Nienawidzi Ivana za to jakim jest podłym człowiekiem jednak ukrywa to bo nie chce by rodzina miała przez to problemy.Bieda zaczęła rozkwitać.Nie było pracy nie było pieniędzy.Wszystko się pozmieniało,wszelkie pojazdy stały zardzewiałe i nieużywane.Ludzie zaczęli uciekać z miast do wsi.Prawo się zmieniło teraz wszystko jest inne krajobraz nie przypomina czasów teraźniejszych lecz odległych...-Ivan Ivan ! Co sądzisz o tej sukni ?
Nadya weszła do salonu i zrobiła dwa obroty śmiejąc się wesoło.
-Piękna,lecz na innej kobiecie wyglądałaby brzydko bo tylko twoja uroda dodaje jej piękna.
Uśmiechnął się i podszedł do niej,objął ją w pasie.
-Już nie przesadzaj głuptasie ja aż taka piękna nie jestem
Na jej policzkach pojawiły się lekki wypieki.
-Ja wcale nie przesadzam mówię szczerą prawdę.
Szepnął jej do ucha i subtelnie musnął jej blado czerwone usta.
-Ya lyublyu tebya moya printsessa...
Po tych słowach ucałował ją w czoło.
Nadya zarumieniła się mocniej jednak cały czas patrzyła w jego oczy
-lyublyu tebya moy prints
Katerina podglądała ich przez szparę w lekko uchylonych drzwiach.
-Jeszcze się zawiedziesz kochana siostrzyczko zobaczysz...
Szepnęła cicho sama do siebie
C.D.N