Od czasu kiedy przybyłam na Ziemię ze świata wilków,każda nowa sytuacja zadziwia mnie coraz bardziej.
Przeniesienie mnie w czasie przez magiczny kompas też było dziwnym doznaniem.Znajduje się w dziwnej agencji,która mieści się na końcu świata...Ameryce.Ludzie,którzy tutaj pracują dziwnie na mnie patrzą jakbym była dla nich zbawieniem..?Sama nie wiem czuje się tutaj nieswojo,nie wiem co będę tutaj robić mam nadzieję,że Aleksander mi wszystko wytłumaczy.
-Dobrze Zakuro a więc czas by ci wszystko wyjaśnić.
Spojrzałam na Aleksa zaciekawiona.
-Wszyscy ludzie,którzy tu pracują nie są zwyczajni.Posługują się magią i mocami które posiadają od urodzenia.Od razu wiedziałem,że nie jesteś zwykłym człowiekiem widać to w twoich oczach.
-W moich oczach ?
Odruchowo dłońmi zakryłam oczy a Aleks się zaśmiał.
-Od wielu lat szukam niezwykłych ludzi więc mam już wprawę.Długo nie mogłem znaleźć nikogo takiego jak ty,aż w końcu bóg zesłał mi Ciebie.
-Bóg? Chyba diabeł
Zaśmiałam się cicho.
-No ale powiedz mi Aleksandrze do czego jestem wam potrzebna?
-Moja droga Zakuro.Jesteś magiem mroku oraz masz swoje drugie życie jako czarna wilczyca.Dlatego dam Ci bransoletkę dzięki której będziesz mogła zmieniać się w wilczycę w ludzkim świecie i będziesz zwalczać zło.Niestety nie wszyscy ludzie z mocami przeszli na nasza stronę.
-Więc z tego co rozumiem mam wam pomagać w likwidacji zła?
Zaśmiałam się.
-Otóż to jednak nikt nie walczy w pojedynkę.Każdy dostaje swojego partnera,który pomaga.
-Czy moim partnerem będzie ta japonka Hana?
-Nie nie,ona jest agentką i działa sama ponieważ nie walczy.Twoim partnerem będzie Torrento.
-Torrento? Kto to jest?
-Pracuje u nas dwa lata jest trochę starszy od Ciebie i jest tutejszy czyli Amerykanin.
-Że co?! mam pracować z Amerykaninem ?! Chyba żartujesz mój rosyjski honor na to nie pozwala
Machnęłam ręką robiąc dumną minę.
-Chyba chcesz pokonać Ivana?Chcesz uratować Ziemię przed nim hmm?
-Skąd ty to wiesz?
Zerknęłam na niego lekko zdenerwowana.
-Nie ważne skąd wiem,ale pomogę Ci odwdzięczę się tym ze zgodziłaś się u nas pracować.
-Pomożesz niby jak ? On zabrał mój kompas teraz może zdziałać wszystko
-Ale ty możesz temu zapobiec tylko musisz współpracować z Torrento dobrze?
-No...no dobrze nich ci będzie.
-A więc twoją główną misją jest odzyskanie kompasu jednak na drodze do celu pojawi się wiele przeszkód z którymi będziecie musieli sobie poradzić.
Kiwnęłam głową na zrozumienie a Aleksander w tym czasie sięgnął po złote pudełeczko i wyciągnął z niego tą brązową bransoletkę.Złapał mnie za rękę i zapiął ją na niej.
-Ta bransoletka pozwala Ci zmienić się w wilczycę.Pamiętaj,że jako człowiek masz mniej energii do władania mocami.W postaci wilczycy masz więcej siły i więcej możliwości w mocach.A więc Zakuro Corewicz..
-Skąd ty znasz moje nazwisko?
-Po prostu je znam ale daj mi dokończyć....od dziś nosisz przydomek Noć
-Noć?...czyli noc to dlatego ze władam magią mroku?
-Owszem,a wiec Zakuro Corewicz Noć zapraszam dalej byś poznała swojego partnera.
Aleksander z uśmiechem na twarzy skierował się w głąb długiego jasnego korytarza a ja posłusznie poszłam za nim.
_________________________________________________________________________________
Wybaczcie,że dopiero pojawił się kolejny rozdział ale obecnie jestem na wyjeździe i net szwankuje .
środa, 31 lipca 2013
niedziela, 14 lipca 2013
Początek końca cz3
-Wszystko idzie zgodnie z planem panowie.Dziś zmienimy historie całej Ziemi a świat będzie należeć tylko do takich ludzi jak my!
-Nie tak prędko !
Krzyknęłam zsiadając z konia.
-Ohh widzę,że mamy gości.
Po jego słowach rozległ się głośny śmiech.
-Czy to jest powód do radości,że tak się szczerzysz?
Zakpiłam z niego podchodząc bliżej.
-Jak zwykle wyszczekana jesteś jednak dziś ta twoja paplanina nic nie pomoże.
Ivan zmarszczył brwi uśmiechając się złowrogo.
-Spóźniłaś się...
Szepnął,po chwili dwójka mężczyzn rzuciło się w moim kierunku gdyby słowo "spóźniłaś się" oznaczało "brać ją".Nie zastanawiając się sięgnęłam po broń którą miałam w płaszczu i strzeliłam do pierwszego typa.Z drugim zrobiłam to samo celując mu w łeb.
-Koniec tej zabawy Ivan,tym razem przegrałeś a ja się nie spóźniłam.
Warknęłam do niego nadal pewnie trzymając pistolet w dłoni.Widziłam jego wzrok był zaszokowany sytuacją jednak nie bał się był pewny,pewny swoich czynów i celów jak zawsze.
-Może i jesteś sprytna ale nie przewidziałaś tego!
Wyciągnął z kieszeni kompas
-Heh?!
Mój wzrok zawiesił się na przedmiocie.Musiałam być ostrożna jeden nie właściwy ruch i wszystko przepadnie.
-I co zatkało Cię? Nie wiesz co teraz zrobić?Hmm? Boisz się !
-Niet,ja nigdy się nie boję.
Zmrużyłam oczy i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Teraz albo nigdy !
Wrzasnęłam i skoczyłam na Ivana.Poczułam wilczą energię,wilczą moc,którą pozwoliła mi na ten ruch.
-Głupia suko co ty wyprawiasz wszystko zepsujesz !
Zaczęłam wyrywać mu kompas jednak w pewnej chwili coś poszło nie tak.Ręce zaczęły mi drgać czułam silny nacisk w dół.Nagle rozbłysły się oślepiające promienie światła.
-Co to jest !?
Krzyknęłam zdenerwowana jednak Ivan tylko się śmiał nic mi nie odpowiedział,a po chwili zapadła ciemność i cisza.
-Aaaah !!
Otworzyłam oczy i oparłam się na dłoniach szybko oddychając.
-Co do cholery?!
Rozejrzałam się dookoła.Nie byłam w tym samym miejscu,to nie była fabryka lecz zaułek jakieś ulicy.
-Gdzie ja jestem?! Gdzie Ivan?! Gdzie kompas?!
-Tu raczej jego ani tego nie znajdziesz.
-Heeh?!
Podniosłam się szybko i zerknęłam w stronę gdzie dobiegał nieznajomy głos.
-Kim jesteś!?
-Nie musisz się mnie obawiać jestem po twojej stronie.Nazywam się Hana Mitarai i moim obowiązkiem jest przyprowadzenie Cię do tajnej organizacji Red2
Gapiłam się jak wryta nie rozumiałam nic z tego co do mnie powiedziała.Jaka organizacja? Do tego skąd tu wzięła się japonka?
-Widzę,że nic nie masz do powiedzenia więc nie marnujmy czasu!
Dziewczyna w fioletowych włosach złapała mnie za rękę wypowiedziała coś pod nosem i nagle z jakiegoś zaułka znalazłam się w jasnym pomieszczeniu gdzie wszędzie świeciły lampy.
-No jesteśmy na miejscu mój cel został dokonany.
Szepnęła odchodząc.
-Ej! Wracaj! Nie zostawiaj mnie tutaj ! Słyszysz?!
-I na co tyle krzyku kochana ? Czy ktoś Cię tu krzywdzi?
Odwróciłam się i zauważyłam wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach.
-Nie potrzebnie robisz takie zamieszanie jesteś dla nas bardzo ważna.
-Ważna...?
-Owszem.
Mężczyzna skinął głową.
-Jestem Aleksander Nikov główny założyciel tej organizacji.
-Przepraszam ale...który jest rok?
-Ah no tak zapomniałbym przeniosłaś się w czasie za pomocą kompasu,którego będziesz musiała odzyskać ale to za chwilę Ci wszystko wyjaśnię. Rok mamy 2013.
-Mężczyzna uśmiechnął się do mnie a ja wreszcie zrozumiałam,że jestem w teraźniejszych czasach i w końcu mogę zdobyć to zioło po które specjalnie przybyłam na Ziemie.Jednak martwiła mnie sytuacja w jakiej się znalazłąm.Co to do licha jest Red2? I czemu jestem dla nich taka ważna?
-Nie tak prędko !
Krzyknęłam zsiadając z konia.
-Ohh widzę,że mamy gości.
Po jego słowach rozległ się głośny śmiech.
-Czy to jest powód do radości,że tak się szczerzysz?
Zakpiłam z niego podchodząc bliżej.
-Jak zwykle wyszczekana jesteś jednak dziś ta twoja paplanina nic nie pomoże.
Ivan zmarszczył brwi uśmiechając się złowrogo.
-Spóźniłaś się...
Szepnął,po chwili dwójka mężczyzn rzuciło się w moim kierunku gdyby słowo "spóźniłaś się" oznaczało "brać ją".Nie zastanawiając się sięgnęłam po broń którą miałam w płaszczu i strzeliłam do pierwszego typa.Z drugim zrobiłam to samo celując mu w łeb.
-Koniec tej zabawy Ivan,tym razem przegrałeś a ja się nie spóźniłam.
Warknęłam do niego nadal pewnie trzymając pistolet w dłoni.Widziłam jego wzrok był zaszokowany sytuacją jednak nie bał się był pewny,pewny swoich czynów i celów jak zawsze.
-Może i jesteś sprytna ale nie przewidziałaś tego!
Wyciągnął z kieszeni kompas
-Heh?!
Mój wzrok zawiesił się na przedmiocie.Musiałam być ostrożna jeden nie właściwy ruch i wszystko przepadnie.
-I co zatkało Cię? Nie wiesz co teraz zrobić?Hmm? Boisz się !
-Niet,ja nigdy się nie boję.
Zmrużyłam oczy i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Teraz albo nigdy !
Wrzasnęłam i skoczyłam na Ivana.Poczułam wilczą energię,wilczą moc,którą pozwoliła mi na ten ruch.
-Głupia suko co ty wyprawiasz wszystko zepsujesz !
Zaczęłam wyrywać mu kompas jednak w pewnej chwili coś poszło nie tak.Ręce zaczęły mi drgać czułam silny nacisk w dół.Nagle rozbłysły się oślepiające promienie światła.
-Co to jest !?
Krzyknęłam zdenerwowana jednak Ivan tylko się śmiał nic mi nie odpowiedział,a po chwili zapadła ciemność i cisza.
-Aaaah !!
Otworzyłam oczy i oparłam się na dłoniach szybko oddychając.
-Co do cholery?!
Rozejrzałam się dookoła.Nie byłam w tym samym miejscu,to nie była fabryka lecz zaułek jakieś ulicy.
-Gdzie ja jestem?! Gdzie Ivan?! Gdzie kompas?!
-Tu raczej jego ani tego nie znajdziesz.
-Heeh?!
Podniosłam się szybko i zerknęłam w stronę gdzie dobiegał nieznajomy głos.
-Kim jesteś!?
-Nie musisz się mnie obawiać jestem po twojej stronie.Nazywam się Hana Mitarai i moim obowiązkiem jest przyprowadzenie Cię do tajnej organizacji Red2
Gapiłam się jak wryta nie rozumiałam nic z tego co do mnie powiedziała.Jaka organizacja? Do tego skąd tu wzięła się japonka?
-Widzę,że nic nie masz do powiedzenia więc nie marnujmy czasu!
Dziewczyna w fioletowych włosach złapała mnie za rękę wypowiedziała coś pod nosem i nagle z jakiegoś zaułka znalazłam się w jasnym pomieszczeniu gdzie wszędzie świeciły lampy.
-No jesteśmy na miejscu mój cel został dokonany.
Szepnęła odchodząc.
-Ej! Wracaj! Nie zostawiaj mnie tutaj ! Słyszysz?!
-I na co tyle krzyku kochana ? Czy ktoś Cię tu krzywdzi?
Odwróciłam się i zauważyłam wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach.
-Nie potrzebnie robisz takie zamieszanie jesteś dla nas bardzo ważna.
-Ważna...?
-Owszem.
Mężczyzna skinął głową.
-Jestem Aleksander Nikov główny założyciel tej organizacji.
-Przepraszam ale...który jest rok?
-Ah no tak zapomniałbym przeniosłaś się w czasie za pomocą kompasu,którego będziesz musiała odzyskać ale to za chwilę Ci wszystko wyjaśnię. Rok mamy 2013.
-Mężczyzna uśmiechnął się do mnie a ja wreszcie zrozumiałam,że jestem w teraźniejszych czasach i w końcu mogę zdobyć to zioło po które specjalnie przybyłam na Ziemie.Jednak martwiła mnie sytuacja w jakiej się znalazłąm.Co to do licha jest Red2? I czemu jestem dla nich taka ważna?
sobota, 13 lipca 2013
Początek końca cz2
Luty 1942 roku,minęły dwa miesiące od kąt mieszkam w domu Ivana.Dowiedziałam się paru różnych spraw o,których wiem tylko ja i nikt inny.Gdyby Ivan się o tym dowiedział z pewnością by mnie zabił.Jestem spokojna, nadzwyczajnie spokojna...czekam na odpowiednią chwilę w tedy będzie mój krok a on tego gorzko pożałuje.Właśnie to mówiły moje myśli,siedząc w fotelu i pijąc szklankę gorącej herbaty wpatrywałam się w okno.Przyglądałam się jak duże płatki śniegu spadają z nieba na ziemię.Jednak to nie był główny powód wlepiania wzroku w okno,przypatrywałam się trzem mężczyznom ubranym w czarne płaszcze.Rozmawiali z Ivanem ciekawe na jaki temat?Po chwili wsiedli do dużego ciemnego samochodu,czyżby mój dawny przyjaciel się z nimi wybierał?Tylko gdzie?Po paru sekundach auto odjechało.Tak to był mój dzień teraz dowiem się więcej o wiele więcej prawdy.Wstałam z fotela i ruszyłam w stronę domowej biblioteki.Już nie jestem taka słaba moja siła wróciła po tych dwóch miesiącach leżenia w łóżku.Weszłam do biblioteki,zachłannie zaczęłam szukać dokumentów.Otwierałam wszystkie szuflady po kolei grzebiąc w stertach starych papierów.Coś mi tu nie pasowało ta cała akcja to wszystko jest jakieś nie po kolei nie realne.Westchnęłam cicho wyjmując z szuflady złote dość spore pudełko na którym pisało "Nashey Istorii" co znaczyło "Nasza Historia".Siadłam na krześle i otworzyłam je.W środku był jakiś notatnik a może raczej pamiętnik?Wahałam się czy chce wiedzieć co tam jest napisane ale musiałam to zrobić musiałam chciałam w końcu poznać prawdę całą prawdę co knuje Ivan!Ostrożnie otworzyłam notatnik i zagłębiłam się w czytaniu:
Mój plan idzie jak po maśle!
Od kiedy Zakuro znów jest ze mną nie mam żadnej przeszkody,która by mi przeszkadzała.Ludzie są tacy naiwni!Sami sobie zapracowali na ten jakże okrutny świat.Cała historia Ziemi się teraz zmieni.Potrzeba mi tylko jednego małego szczegółu kompasa!Złotego kompasa,który w połączeniu z moim magicznym zegarkiem znów namiesza w czasie!
Nie! Mój kompas! Nagle otworzył się drzwi i do środka weszła Anastazja.
-Panienko co się stało?!
-Nie teraz Anastazjo ! Musisz tylko to przeczytać!
Rzuciłam jej notatnik i wybiegłam szybko z biblioteki.Najszybciej jak potrafiłam wbiegłam do mojego pokoju od razu rzucając się pod łóżko szukając kompasa.
-Musisz tam być!
Szeptałam sama do siebie jednak nie znalazłam go tam.
-Nieee! Kurwa!
Byłam rozwścieczona to co miałam pilnować zniknęło jak bańka mydlana na wietrze.To co było najważniejszym elementem tej całej propagandy zostało mi zabrane!Muszę to odzyskać!
-Natasza ! Anastazja do mnie !
Dziewczyny od razu przybiegły.
-Tak panienko?
-Natasza szykuj konia
-Ale..?!
-Nie zadawaj pytań szykuj konia!
-Tak jest !
-A ty Anastazjo przeczytałaś to?
-Tak..
Szepnęła cicho i spuściła głowę.
-Teraz mi wierzysz wierzysz mi,że on jest zły a ja muszę temu zapobiec?
-Tak..chce ci pomóc.Wiem gdzie on pojechał
Podała mi kartkę z adresem.Uśmiechnęłam się do niej
-Obiecuję ci Anastazjo,że niedługo życie na Ziemi będzie lepsze
-Uhum!
Skinęła tą swoją drobną główką a ja wstałam szybkim ruchem sięgnęłam po broń,która leżała na komodzie i wybiegłam.Nałożyłam na siebie czerwony płaszcz i wyszłam na zewnątrz.Koń był już gotowy a Natasza stała przy nim.
-Uważaj na siebie panienko!
-Nie martw się Natasza ja zawsze daje sobie radę!
Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłam na konia.
-Obiecuję Ci,że życie stanie się lepsze już niebawem !
-Mam nadzieję Zakuro
Nic już nie odpowiedziałam uśmiechnęłam się tylko i galopem popędziłam na koniu.Dookoła słychać było odgłosy strzelania i wybuchów.Zerknęłam na kartkę.
-Znam ten adres!
-Wiem gdzie to jest!
Przyspieszyłam musiałam tam dotrzeć jak najszybciej!
Mój plan idzie jak po maśle!
Od kiedy Zakuro znów jest ze mną nie mam żadnej przeszkody,która by mi przeszkadzała.Ludzie są tacy naiwni!Sami sobie zapracowali na ten jakże okrutny świat.Cała historia Ziemi się teraz zmieni.Potrzeba mi tylko jednego małego szczegółu kompasa!Złotego kompasa,który w połączeniu z moim magicznym zegarkiem znów namiesza w czasie!
Nie! Mój kompas! Nagle otworzył się drzwi i do środka weszła Anastazja.
-Panienko co się stało?!
-Nie teraz Anastazjo ! Musisz tylko to przeczytać!
Rzuciłam jej notatnik i wybiegłam szybko z biblioteki.Najszybciej jak potrafiłam wbiegłam do mojego pokoju od razu rzucając się pod łóżko szukając kompasa.
-Musisz tam być!
Szeptałam sama do siebie jednak nie znalazłam go tam.
-Nieee! Kurwa!
Byłam rozwścieczona to co miałam pilnować zniknęło jak bańka mydlana na wietrze.To co było najważniejszym elementem tej całej propagandy zostało mi zabrane!Muszę to odzyskać!
-Natasza ! Anastazja do mnie !
Dziewczyny od razu przybiegły.
-Tak panienko?
-Natasza szykuj konia
-Ale..?!
-Nie zadawaj pytań szykuj konia!
-Tak jest !
-A ty Anastazjo przeczytałaś to?
-Tak..
Szepnęła cicho i spuściła głowę.
-Teraz mi wierzysz wierzysz mi,że on jest zły a ja muszę temu zapobiec?
-Tak..chce ci pomóc.Wiem gdzie on pojechał
Podała mi kartkę z adresem.Uśmiechnęłam się do niej
-Obiecuję ci Anastazjo,że niedługo życie na Ziemi będzie lepsze
-Uhum!
Skinęła tą swoją drobną główką a ja wstałam szybkim ruchem sięgnęłam po broń,która leżała na komodzie i wybiegłam.Nałożyłam na siebie czerwony płaszcz i wyszłam na zewnątrz.Koń był już gotowy a Natasza stała przy nim.
-Uważaj na siebie panienko!
-Nie martw się Natasza ja zawsze daje sobie radę!
Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłam na konia.
-Obiecuję Ci,że życie stanie się lepsze już niebawem !
-Mam nadzieję Zakuro
Nic już nie odpowiedziałam uśmiechnęłam się tylko i galopem popędziłam na koniu.Dookoła słychać było odgłosy strzelania i wybuchów.Zerknęłam na kartkę.
-Znam ten adres!
-Wiem gdzie to jest!
Przyspieszyłam musiałam tam dotrzeć jak najszybciej!
wtorek, 9 lipca 2013
Początek końca cz1
Promienie jasnego światła przebijały się przez wielkie kryształowe okna.Moje oczy powoli zaczęły się otwierać a zarazem zamykać z powodu jasnego światła.Powoli przekręciłam się na bok czując jaka jestem obolała.Teraz mogłam szerzej otworzyć powieki,rozejrzałam się po ogromnym pokoju.Leżałam na dość sporym łóżku przykryta jedwabną kołdrą.Pod głową miałam dużo miękkich poduszek obszytych ozdobną białą i złocistą koronką.Ściany były bordowe ozdabiane złotymi wzorcami.Te klimaty dobrze były mi znane z dzieciństwa lecz miałam ciemność w mojej pamięci.Nic nie pamiętałam z mojego dzieciństwa aż dziwne.Chciałam się podnieść jednak nie mogłam wydałam z siebie tylko głośny jęk,który był spowodowany bólem.Pamiętam,że spadły na mnie belki po wybuchu lecz nie wiem ile dni minęło po tym zdarzeniu.Nagle otworzyły się duże białe drzwi.Do środka weszła niezbyt wysoko ruda dziewczyna.
-O widzę,że panienka się obudziła.
Odezwała się do mnie ciepłym,spokojnym głosem.Ja zerkałam na nią nic nie odpowiadając.
-Widzę,że jesteś nieśmiała.Spokojnie bez obaw będzie wszystko dobrze.Gdyby nie Ivan mogłaś tam zginąć.
Gdy wypowiedziała to imię aż mną wstrząsnęło.
-Ivan?!
Zerwałam się gwałtownie jednak znów poczułam ostry ból w plecach.
-Coś nie tak?
Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem jakbym była jakaś nienormalna.
-Jak to Ivan on .. on tutaj jest ?!
Patrzyłam na nią coraz bardziej wytężając wzrok. A ta się tylko zaśmiała.
-Tak tak kochana leż już spokojnie.On jest panem tego dworu a ja jestem Anastazja mam się tobą opiekować dopóki nie wyzdrowiejesz.
Po tych słowach wyszła z uśmiechem na twarzy a ja znów zostałam sama.Ivan...Ivan cholera jasna! Jak on dostał się przez portal czy coś poszło nie tak?Czy Celestia o tym wie?Pogrążałam się coraz bardziej w tych pytaniach.Miałam więcej złych,czarnych myśli.Leżałam przykuta do łóżka chciało mi się płakać ale ja nie potrafię od razu wymiękać.Po długich chwil pogłębiania się w myślach ponownie otworzyły się drzwi.Słońce już nie miało tak silnych promieni jak wcześniej zrobiło się ciemniej w pokoju.Zza drzwiami ukazał się Ivan tak poznałam go od razu.Choć nigdy nie wiedziałam go w postaci ludzkiej to i tak jego oczy były rozpoznawalne.Wszędzie rozpoznam ten złowrogi fiolet.
-Witaj kochana
Odezwał się spokojnie i podszedł bliżej mnie.
-Powinnaś być mi wdzięczna za uratowanie życia.
Uśmiechnął się i siadł na fotelu koło łóżka.
-Mogłeś mnie tam zostawić! Sama bym sobie poradziła..
Westchnęłam zdenerwowana.
-Jak ? Jak się dostałeś na Ziemie?!
Wpatrywałam się w jego oczy i ten cwaniacki uśmieszek
-Tak jak ty nic trudnego.
Zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie pogłowie
-Zostaw! Zostaw mnie,po tym co zrobiłeś nie chce mieć nic wspólnego z tobą rozumiesz zdrajco!
-Teraz to nie istotne żyjemy w innym świecie.
Znów się zaśmiał wyciągając z kieszeni średni złoty zegarek.
-To przez Ciebie... to ty zmieniłeś datę!
-Oh jaka ty jesteś mądra.
Uśmiechnął się chowając zegarek.
Zmrużyłam oczy wściekła.
-Portal miał mnie przenieść nie do czasów odległych lecz do teraźniejszości !
-Plany się zmieniły moja droga a moje dzieło jeszcze nie jest dokończone.
-Dzieło ?
Zerknęłam na niego nie bardzo wiedząc co ma na myśli
-Wojna.
Wstał z fotela śmiejąc się cicho pod nosem i wyszedł z pokoju.
-Wojna?
Szepnęłam sama do siebie.A więc on przybył wcześniej niż ja .To on winny jest za śmierć walczących ludzi!Moja siostra musi poczekać teraz mam ważniejszą misję pomóc ludziom,zgładzić Ivana.
-O widzę,że panienka się obudziła.
Odezwała się do mnie ciepłym,spokojnym głosem.Ja zerkałam na nią nic nie odpowiadając.
-Widzę,że jesteś nieśmiała.Spokojnie bez obaw będzie wszystko dobrze.Gdyby nie Ivan mogłaś tam zginąć.
Gdy wypowiedziała to imię aż mną wstrząsnęło.
-Ivan?!
Zerwałam się gwałtownie jednak znów poczułam ostry ból w plecach.
-Coś nie tak?
Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem jakbym była jakaś nienormalna.
-Jak to Ivan on .. on tutaj jest ?!
Patrzyłam na nią coraz bardziej wytężając wzrok. A ta się tylko zaśmiała.
-Tak tak kochana leż już spokojnie.On jest panem tego dworu a ja jestem Anastazja mam się tobą opiekować dopóki nie wyzdrowiejesz.
Po tych słowach wyszła z uśmiechem na twarzy a ja znów zostałam sama.Ivan...Ivan cholera jasna! Jak on dostał się przez portal czy coś poszło nie tak?Czy Celestia o tym wie?Pogrążałam się coraz bardziej w tych pytaniach.Miałam więcej złych,czarnych myśli.Leżałam przykuta do łóżka chciało mi się płakać ale ja nie potrafię od razu wymiękać.Po długich chwil pogłębiania się w myślach ponownie otworzyły się drzwi.Słońce już nie miało tak silnych promieni jak wcześniej zrobiło się ciemniej w pokoju.Zza drzwiami ukazał się Ivan tak poznałam go od razu.Choć nigdy nie wiedziałam go w postaci ludzkiej to i tak jego oczy były rozpoznawalne.Wszędzie rozpoznam ten złowrogi fiolet.
-Witaj kochana
Odezwał się spokojnie i podszedł bliżej mnie.
-Powinnaś być mi wdzięczna za uratowanie życia.
Uśmiechnął się i siadł na fotelu koło łóżka.
-Mogłeś mnie tam zostawić! Sama bym sobie poradziła..
Westchnęłam zdenerwowana.
-Jak ? Jak się dostałeś na Ziemie?!
Wpatrywałam się w jego oczy i ten cwaniacki uśmieszek
-Tak jak ty nic trudnego.
Zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie pogłowie
-Zostaw! Zostaw mnie,po tym co zrobiłeś nie chce mieć nic wspólnego z tobą rozumiesz zdrajco!
-Teraz to nie istotne żyjemy w innym świecie.
Znów się zaśmiał wyciągając z kieszeni średni złoty zegarek.
-To przez Ciebie... to ty zmieniłeś datę!
-Oh jaka ty jesteś mądra.
Uśmiechnął się chowając zegarek.
Zmrużyłam oczy wściekła.
-Portal miał mnie przenieść nie do czasów odległych lecz do teraźniejszości !
-Plany się zmieniły moja droga a moje dzieło jeszcze nie jest dokończone.
-Dzieło ?
Zerknęłam na niego nie bardzo wiedząc co ma na myśli
-Wojna.
Wstał z fotela śmiejąc się cicho pod nosem i wyszedł z pokoju.
-Wojna?
Szepnęłam sama do siebie.A więc on przybył wcześniej niż ja .To on winny jest za śmierć walczących ludzi!Moja siostra musi poczekać teraz mam ważniejszą misję pomóc ludziom,zgładzić Ivana.
środa, 3 lipca 2013
Przybycie.
Ocknęłam się już w obcym dla mnie świecie,ja również wyglądałam inaczej niż w moim prawdziwym świecie.Siostra uprzedzała mnie o tym ale nie wiedziałam,że to będą aż takie zmiany.Była zima widziałam przed sobą tylko śnieg chociaż to może i lepiej z ludźmi nigdy nie miałam kontaktu a wyglądam teraz jak oni.Szłam przed siebie nie było mi zimno choć miałam na sobie tylko bieliznę i jakąś czerwoną narzutę z kapturem który był spory i zakrywał moją twarz.Dziwnie się czułam na prawdę dziwnie nie mam już czterech łap ogona ani dużych uszów...nie jestem już wilczycą lecz młodą panną ,która przybyła na misję w poszukiwaniu lekarskiego zioła.To właśnie przez leczniczą roślinę musiałam trafić na Ziemię czyli świat ludzi.Muszę zachowywać się ostrożnie i nie wyróżniać się,zwykły człowiek by już zamarzł gdyby był tak ubrany jak ja,muszę znaleźć jakieś ubrania tylko gdzie?Szłam dobrych parę godzin po jakimś czasie zaczęłam czuć jak moje gołe stopy zaczynają mnie piec,musiałam znaleźć jak najszybciej jakąś przystań.Nagle z oddali zauważyłam jakąś drewnianą chatę postanowiłam odwiedzić to miejsce.Zbliżałam się ostrożnie do starego domu,zajrzałam przez jedno ze starych okien lecz niczego nie ujrzałam,otworzyłam ostrożnie drzwi. Odór stęchlizny był ogromny,weszłam skupiona do środka lecz nikogo nie było.Na jednym z łózek leżała jakaś zwykła sukienka do kolan.Podeszłam bliżej i wzięłam ją w dłonie,ah jakie to uczucie trzymać coś w palcach.Postanowiłam że założę ją,szybko zapięłam sukienkę,świetnie leżała na moim chudym i długim ciele.Choć materiał był koloru neutralnego beżu to i tak przyciągał wzrok swoimi drobnymi ciemno brązowymi groszkami.Znalazłam też płaszcz był o wiele cieplejszy niż moja czerwona narzuta.Założyłam go był za duży.Moje dłonie pochłonęły rękawy a koniec płaszcza zatrzymał się dopiero na moich łydkach.To chyba był jakiś mundurowy płaszcz ,miał pagony na ramionach a na nich małe dwie gwiazdki.Przy płaszczu stały tez piękne błyszczące oficerki.Założyłam wszystko na siebie,leżało idealnie buty były w sam raz sukienka też tylko płaszcz nieco przyduży.Przejrzałam się w lustrze moje odbicie mnie zaszokowało ujrzałam się w pełni od głowy aż po same place stóp.Byłam wysoka i smukła.Włosy miałam czarne lecz końcówki pozostały tęczowe tak jak na moim pierwotnym futrze.Oczy także były czerwone i iskrzyły się w ciemności.Na prawdę podobało mi się jak wyglądam nawet chyba bardziej od mojego poprzedniego wyglądu.Na szyję założyłam kompas który dostałam od siostry.Spojrzałam na niego wskazywał kierunek wschód hm...trochę przypomina mi mój dom wschód,śnieg nawet dobrze się tu czuję tylko nie wiem który rok i którą mamy godzinę.Weszłam z pokoju do małej kuchni na ścianie wisiał duży zegar.Na szczęście bateria działała a godzinę wskazywał szesnastą,obok zegara wisiał kalendarz podeszłam bliżej i spojrzałam na zżółknięte kartki.Rok 1942,byłam w szoku!Portal musiał mnie przenieść w zły czas! Co ja teraz zrobię! Po wykrzyknięciu tych słów rozległ się huk.Upadłam na podłogę czując jak stare belki lecą na moje plecy.Zapomniałam że nie mam już mocy,nie mam niczego jestem zwyczajnym człowiekiem!Nagle poczułam mocne uderzenie w tył głowy i zrobiło mi się ciemno przed oczami.Mój słuch zaczął słabnąć a dalej...dalej nie pamiętam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)